Od miesięcy do polskich sądów trafiają pozwy dotyczące sposobu ustalania i wysokości wskaźnika WIBOR. Kredytobiorcy wskazują, że jego poziom sztucznie zawyża oprocentowanie milionów kredytów. W teorii indeks ten ma pokazywać, po jakiej cenie banki pożyczają sobie środki. W praktyce jednak coraz więcej dowodów sugeruje, że WIBOR nie oddaje realnego kosztu finansowania, a jego konstrukcja pozwala instytucjom finansowym na uzyskiwanie dodatkowych zysków.
Początek wątpliwości – kiedy WIBOR stracił sens?
Źródeł problemu należy szukać ponad dekadę temu. Po upadku Lehman Brothers i globalnym kryzysie finansowym rynek międzybankowy w dużej mierze przestał funkcjonować. Banki przestały pożyczać sobie nawzajem pieniądze, więc nie dochodziło do rzeczywistych transakcji, które mogłyby stanowić podstawę dla wiarygodnego wyliczania wskaźnika.
Mimo tego WIBOR nadal był publikowany, choć na podstawie coraz bardziej ograniczonych danych. Z czasem banki zaczęły finansować się głównie z depozytów klientów indywidualnych i firm, a nie z pożyczek między sobą. W efekcie indeks stracił kontakt z rynkiem, który miał reprezentować.
Jak wyznacza się WIBOR? Teoria a rzeczywistość
Zgodnie z definicją, WIBOR to stopa procentowa pożyczek międzybankowych w Polsce. Problem w tym, że takich transakcji w praktyce prawie nie ma. Od 2008 r. liczba operacji 3M i 6M na tym rynku spadła niemal do zera.
Zgodnie z unijnym rozporządzeniem BMR, każdy wskaźnik referencyjny powinien opierać się na wiarygodnych danych z rzeczywistych transakcji. Gdy ich brakuje, dopuszcza się tzw. kaskadę danych – korzystanie z innych źródeł, np. szacunków ekspertów. Taki sposób obliczania może być jednak tylko rozwiązaniem tymczasowym. BMR wymaga, by w przypadku trwałego braku danych mechanizm został zmodyfikowany.
Tymczasem w Polsce sytuacja taka trwa od lat. Dane pokazują, że np. w styczniu 2021 r. WIBOR 6M ustalono na podstawie jednej transakcji, w grudniu 2020 – trzech, a w niektórych miesiącach nie było żadnej. To dowód, że WIBOR od dawna nie spełnia unijnych standardów i wymagałby głębokiej reformy lub zastąpienia innym wskaźnikiem.
WIBOR jako dodatkowy zysk dla banków
W teorii oprocentowanie kredytu składa się z dwóch elementów — marży banku i stawki WIBOR. Marża stanowi zysk instytucji, a wskaźnik ma jedynie odzwierciedlać koszt pozyskania środków. W praktyce jednak proporcje te wyglądają inaczej.
Banki oferują lokaty i rachunki oszczędnościowe na oprocentowanie znacznie niższe niż aktualny poziom WIBOR-u. Skoro finansują się z depozytów klientów, a nie z droższych pożyczek międzybankowych, różnica między oprocentowaniem lokat a wskaźnikiem WIBOR tworzy dodatkową, nieujawnioną marżę.
W efekcie WIBOR nie tylko nie pokazuje realnych kosztów banków, lecz także może być narzędziem do zwiększania ich przychodów. Z tego powodu coraz częściej mówi się, że wskaźnik ten powinien zostać zastąpiony nowym, bardziej przejrzystym mechanizmem – najlepiej takim, który opiera się na rzeczywistych danych, a nie na szacunkach ekspertów.
Wniosek – czas na zmianę systemu
Dzisiejszy WIBOR nie spełnia swojej pierwotnej funkcji. Nie odzwierciedla rynku, nie opiera się na realnych transakcjach i nie zapewnia wiarygodnego obrazu kosztów finansowania. Wszystko to prowadzi do wniosku, że wskaźnik ten powinien zostać zreformowany lub wycofany już wiele lat temu.
Wprowadzenie nowego indeksu może być szansą na bardziej uczciwy i przejrzysty system ustalania oprocentowania kredytów w Polsce.